Istnieją na świecie ludzie, którzy nie potrzebują kalendarza

Istnieją na świecie ludzie, którzy nie potrzebują kalendarza

W szałasie na odludziu, tydzień drogi od miejsca gdzie zbiegają się granice Peru, Ekwadoru i Kolumbii, polski podróżnik Wojciech Cejrowski nalegał na Indian, którzy byli jego przewodnikami, aby wyruszyć w dalszą drogę. Na zewnątrz panował środek nocy i amazońska ulewa.

Indianie nie są skorzy do płacenia dzisiejszej niewygody w imieniu lepszego jutra, więc jeśli mają wybrać między ciepłym i suchym szałasem, a wędrówką w deszczową noc, wybiorą to pierwsze. Poczekają aż deszcz się skończy, a ziemia z powrotem będzie sucha zanim wyruszą w dalszą drogę.

Cejrowski wychowany w zachodniej kulturze myślał całkowicie odwrotnie. Od razu przekalkulował, że po całonocnej ulewie szlak, przez który mają przejść, zostanie zabarykadowany dziesiątkami strumieni, a droga, która ma zająć dwa dni spokojnego marszu, zamieni się w tygodniową mordęgę.

Podróżnik sięgając po ten logiczny argument, miał nadzieję, że przekona swoich towarzyszy do dalszej podróży:

– Nie osuszy jeszcze przez tydzień! – tłumaczyłem uparcie.

– A co to właściwie jest „tydzień”? I po co?

– Co „po co”?

– No, do czego służy?

– Tydzień??? Do mierzenia czasu.

– A po co? – Pepe pytał zupełnie poważnie.

Indianie lubią sięgać sedna. Kiedy to robią, logika białego człowieka zazwyczaj traci grunt pod nogami i wszystko się wywraca.

– Po co mierzysz czas, gringo? – nie ustępował Indianin.

– Eee… Żeby się nie zgubić – odpowiedziałem niepewnie.

– Nie zgubić gdzie?

– W czasie… – powoli sam przestawałem wierzyć w sensowność własnych słów.Wojciech Cejrowski – Gringo wśród dzikich

Indianie nie liczą czasu, nie jest im to potrzebne. Cały czas żyją w teraźniejszości.

Ich sposób myślenie ukształtował się w Amazonii, gdzie doba zawsze ma 12 godzin. Słońce wstaje o 6 i zachodzi o 18 niezależnie od pory roku. Na równiku nie ma wyraźnej pory deszczowej i bezdeszczowej, tutaj codziennie pada. Czasami intensywniej, czasami mniej. Pory roku nie wymuszają tutaj zmiany trybu życia lub podobnych przygotowań jak u nas do zimy. Ubranie pozostaje to samo, a dokładniej jego brak. Zwierzyna nie odlatuje do ciepłych krajów, bo już w nich jest.

Niebo dla Indian również jest niezmienne. Słońce zawsze jest w zenicie a nocą liście zasłaniają gwiazdy i uniemożliwiają obserwację ruchów konstelacji. Wymyślenie koncepcji kalendarza w takich warunkach jest niemożliwe oraz zbędne. Ludzie żyjący w amazońskiej dżungli nie operują pojęciem roku czy miesiąca. Zastosowanie znajduje tylko krótki okres czasu, jakim jest dzień. Tutaj życie składa się z zamkniętych cykli. Drzewa cyklicznie owocują, mężczyźni cyklicznie polują, kobiety cyklicznie rodzą dzieci. Codziennie się wstaje i idzie spać. Po każdym skończonym okresie powtarzalnych czynności, zaczyna się nowy, identyczny.

Dla dzikich, dni się nie dodają, ani nie odejmują jak u nas. Czas zamiast prostej linii formuje się w zamknięty okrąg. Dlatego nigdy się nie spieszą, zawsze są przed czasem, mogą sobie siedzieć w ciepłym szałasie aż przestanie padać. Ich czas przypomina dziecięcą kolejkę. Jeśli nie uda im się wsiąść do pociągu, nic się nie dzieje. Poczekają aż kolejka ponownie zrobi kółko. Wiedzą, że zawsze mają nową szanse. Tryb życia, który prowadzą wśród natury, pozwala im przebywać w teraźniejszości.

Nasz czas mija i nigdy się nie zatrzymuje. Składa się z chwil, które były oraz będą. Teraźniejszość schodzi na drugi plan. Nasz czas przypomina lokomotywę, która pędzi po prostej. Nigdy na nas nie czeka i dlatego musimy za nią pędzić, nieustanie być w ruchu. Pochłonięci zobowiązaniami oraz terminami realizacji, gubimy teraźniejszość.

Koncept czasu to wymysł naszej kultury. Podzieliliśmy dzień na 24 godziny, a godzinę na 60 minut i uznajemy to za coś naturalnego. Bez kalendarza nie zbudowalibyśmy naszej cywilizacji, jednak czas zamiast być naszym przyjacielem, jak to jest u Indian, stał się dla nas najgorszym wrogiem. Zegarek nieustannie podkręca nam życie, powodując stres i frustrację. Tyle jest do zrobienia a tak mało czasu posiadam – mantra powtarzana przez cywilizowanych ludzi.

Wychowani na zachodzie, zawsze będziemy nieustanie gonić za lokomotywą, lecz czasami warto się zatrzymać.

W nowym roku życzę Tobie abyś czasami wziął przykład z Indian i pożył w teraźniejszości, z dala od planów i zobowiązań. Pamiętaj, teraźniejszość to jedyna chwila, jaką naprawdę mamy. Przeszłość i przyszłość to fikcja białego człowieka.